-I co masz zamiar zrobić skarbie?-zapytała czule Ruth. Położyła przed córką talerz parujących naleśników.
-Nie wiem mamo. Z jednej strony chcę wrócić do Hogwartu, ale też nie chcę znów cię opuszczać.-Apatycznie dziobała w śniadaniu. Tak naprawdę od pierwszych słów zapragnęła tam wrócić. Wiedziała jednak, że rodzice za nią tęsknili. Ma już 18 lat więc miała prawo decydować o swoim życiu, a tymczasem czekała na zdanie mamy. Przecież w końcu i tak się wyprowadzi, tego nie uniknie.
-Och Annabelle, rozważając tą decyzję nie bierz nas pod uwagę. Przecież teraz decydujesz o swojej przyszłości. Ten rok i dodatkowe świadectwo mogą ci się przydać.
-Och mamo, mamo, dziękuje!-podbiegła do Ruth i ją wyściskała. Kamień spadł jej z serca, była pewna, ze gdyby tylko zasugerowała, żeby została w domu-na pewno by tak zrobiła. Pobiegła na górę i wypełniła formularz.
Podniecona
zawiązała kartkę przy nóżce sowy i patrzyła jak odlatuje, aż
zamieniła się w czarny punkt na niebie.
***
Cała
w nerwach stała na peronie 9 ¾ . Zewsząd pohukiwały sowy, czasem
było słychać rechot żab. Wokoło widziała witające się
dzieciaki, rozmawiających rodziców i przerażone twarze
pierwszaków. Ona stała tam sama, ale nie czuła się z tego powody źle. Od zawsze wiedziała,
że jest typem samotnika. Nie izolowała się od ludzi, lubiła
porozmawiać z Luną czy Harrym, ale nigdy nie zawierała przyjaźni.
Miała nadzieję spotkać tą odpowiednią osobę, nic na siłę. Gdy
patrzyła na te wszystkie „przyjaciółki”… aż ją mdliło.
Nie chciała buziaczków, chichotów, plotek, a potem i tak kłótni.
Westchnęła. Ciekawe z kim będzie w dormitorium i czy będą nowi
nauczyciele? A może jako jedyna zgodziła się kontynuować naukę?
Z zamyślenia wyrwał ją silny, ale miły, kobiecy głos.
-Uczniowie
ósmego roku jadący do Hogwartu proszeni są do przedziału
ostatniego. Powtarzam, uczniowie z ósmego roku jadący do Hogwartu
proszeni są do przedziału ostatniego.
Podniosła
walizkę i udała się do wyznaczonego miejsca. Ku ogromnej uldze
zobaczyła wiele znajomych twarzy. Gryfoni zajęli miejsca pod oknem
więc podeszła do nich. Harry od razu zaczął rozmowę. Cała
podróż minęła im na opowiadaniu o wakacjach.
-Przepraszam,
że wam przeszkodzę, ale czy w waszych listach też nic nie pisało
o książkach czy szatach?-Hermiona przegryzła wargę wpatrując się
w nich z oczekiwaniem. Obydwoje potwierdzili na co Gryfonka
zareagowała dość histerycznie.
-Matko
i jak ja się teraz będę uczyła? Zostaną mi same notatki, a
przecież nie zawsze wszystko zapiszę. Boże to będzie najgorszy
rok szkolny w moim życiu, mówię wam.-Odeszła załamana. Harry
popatrzył porozumiewawczo na Annabelle. Ta uśmiechnęła się.
Lubiła rozmawiać z Wybrańcem. Był wobec niej miły i uprzejmy.
Zawsze proponował jej dołączenie do różnych spotkań czy zabaw,
ale ona odmawiała. Nie lubiła spędzać dużo czasu wśród ludzi
bo wiedziała, że i tak nigdy się nie zobaczą po skończeniu
szkoły. Była pesymistką i to wielką.
***
Wysiedli
z pociągu i znów usłyszeli kobiecy głos wołający uczniów ósmej
klasy. Podeszli do niej ciągnąc za sobą wielkie kufry, nie można
było nie poczuć unoszącej się lekkiej ekscytacji.
-Teraz
udamy się powozami na teren Hogwartu. Po opuszczeniu powozu proszę
się nie ruszać, tym razem będzie troszkę inaczej.-puściła im "oczko".
Wszyscy
zaczęli szeptać. Nikt nie wiedział o co chodzi, ale weszli do
pojazdów i odjechali.
-Myślę,
że w tym roku już nie będziemy spali w tych samych
dormitoriach.-Po pewnym czasie odezwała się Hermiona. Wszyscy
spojrzeli na nią zaskoczeni.
-Podobno
dla uczniów ósmych klas wybudowaną dodatkowy budynek. Do Hogwartu
wchodzić już nie będziemy, tak słyszałam.
Do
końca drogi nikt się już nie odezwał. Hogwart to ich drugi dom, a
teraz po prostu nie będą mieli do niego wstępu? Z drugiej strony
byli już pełnoletni i zapewne mieli inne prawa niż uczniowie nawet
siódmych klas. Annabelle siedziała niespokojna delikatnie potupując
nogą, aż ktoś nie krzyknął.
-Boże!
Jak tu pięknie!
Wszyscy
wyszli z wozów zatrzymując się w pół kroku. Ich oczom ukazał
się budynek na kształt okręgu. Brama była złota z wysadzaną
kamieniami literą „H”. Wokoło murów znajdował się las,
zachodzące słońce dodawało temu miejscu wiele uroku. Gdy
przeszli przez bramę zobaczyli plac ułożony z kamieni. W środku
bujnie rosła trawa i kwiaty, postawione było kilka ławek. Obok
placu biegły różne dróżki prowadzące do wszelakich wejść.
Naprzeciw nich, tuż za widokiem placyku i drzew, stały wielkie
mosiężne drzwi, które niewyobrażalnie łatwo otworzyli. Gdy
wszyscy znaleźli się w środku kobieta znów przemówiła.
-Witam
wszystkich uczniów w Hogwarcie. Zdaję sobie sprawę, że nie jest
to ten Hogwart, którego oczekiwaliście. Ponieważ wszyscy jesteście
pełnoletni zapewniliśmy wam miejsce, w którym będziecie tak
traktowani, ale od początku. Nazywam się Rachel Cromwell i będę
waszym opiekunem. W tym roku obowiązywać was będą inne zasady.
Otóż tutaj nie będzie prefektów naczelnych waszych domów,
ponieważ już nie ma owych domów. Nikt już nie jest Gryfonem,
Ślizgonem czy Krukonem. Uczniowie którzy wybrali karierę aurora
mają swoje dormitorium w wieży numer jeden, chcący pracować jako
magomedyk w wieży numer dwa, Ministerstwo Magii w wieży numer 3 i
niezdecydowani w wieży numer 4. Pokoje są podobne do tych z
poprzednich lat tyle, że nie są w kolorach Domów, a także nie ma
podziału na damsko-męskie i, tutaj uwaga, każdy my swój własny
pokój. Za chwilkę podejdziecie do mnie, aby wylosować swój
numerek. Dodatkowo bramy nie będą zamykane, a wy możecie wychodzić
do Hogsmade tak naprawdę kiedy chcecie. Śniadania, obiady i kolacje
będziecie jedli tutaj, zajęcia także będą odbywać się tutaj.
Poppy ma gabinet na pierwszym piętrze obok obrazu Czarnej Damy.
Teraz proszę podejść i wziąć numerek, aha i uwaga! Wasze plany
lekcji pozostawione są na szafce obok łóżka. Zapraszam aurorów!
I
tak Annabelle dostała pokój numer 14 w wieży numer 3. Od zawsze
chciała pracować w Ministerstwie. Ruszyła do wieży nie widząc
nikogo znajomego. Harry i Ron na pewno poszli na aurora, Ginny coś
gderała o magomedyku, a Herm pewnie się jeszcze nie zdecydowała.
Stanęła przed drzwiami nie mogąc się ruszyć. A może powinna
zostać i już szukać pracy? A co jeśli w połowie semestru odwidzi
jej się ten zawód? Jaka była głupia chcąc tu zostać.
-Peterson
rusz się bo inni chcą przejść.
Malfoy.
Przez ostatnie kilka lat zbytnio nie zwracał na nią uwagi (dzięki
bogu, nie chciała żeby ją gnębił) więc skąd znał jej
nazwisko. Obok nich przeszła jakaś ładna dziewczyna, chyba była
Krukonką. Malfoy spojrzał na nią i uśmiechnął się po
cwaniacku. Wtedy znów spojrzał na Annabelle i uśmiech znikł.
-Długo
mam jeszcze czekać?
Ta
dziewczyna go irytowała. Jeszcze gdyby była w jego typie, może
wykorzystałby ten czas, żeby ją podrywać, ale… Przecież ona
wyglądała jakby dopiero co skończyła 13 lat. Dżinsy z prostą
nogawką i jakiś sweter, w dodatku za duży, a na nogach miała
jakieś wypłowiałe trampki. Włosy splotła w warkocza, zawsze tak
chodziła-przez całe siedem lat. Jedno mógł przyznać, nie była
brzydka. Tylko co z tego jak w żaden sposób na niego nie działała?
Zero osobowości, zawsze taka cicha, bez swojego zdania, widywał ją tylko na zajęciach i posiłkach. Raz ją
spotkał w Hogsmade, ale miała minę jakby chciała stamtąd uciec.
Z zamyślenia wyrwał go dźwięk zamykanych drzwi. To Annabelle bez
słowa znikła w swoim pokoju.
Głupi
Malfoy, nie mógł poprosić, żeby się odsunęła? No tak, Draco
Malfoy i proszenie. Prychnęła w duchu. Położyła kufer obok łóżka
i rozejrzała się po pokoju. Był bardzo duży, nawet za duży. Na
środku pod oknem stało wielkie, białe łoże z baldachimem w złote
wzory. Obok stały dwa stoliki (także białe), a pod ścianą
stała czterodrzwiowa szafa z dwoma lustrami na środku. Na
przeciwległej ścianie znajdowała się toaletka i drzwi. Przeszła
przez nie i zobaczyła śliczną łazienkę. Najbardziej
zachwyciła ją wanna i mnóstwo kranów podpisanych wszelakimi
zapachami. Wróciła do pokoju i otworzyła kufer. Różowy budzik
postawiła na stoliku zerkając na plan lekcji. Codziennie kończyła
o piętnastej, cudownie. Wyjęła z kufra ciuchy i poukładała je w
szafie. Na toaletkę położyła tylko szczotkę do włosów. Nie
malowała się, uważała, że to strata czasu i pieniędzy. Tak
naprawdę nigdy nie przykładała uwagi do wyglądu. Stanęła przed
lustrem i popatrzyła w swoje odbicie. Uważała się, za niebrzydką
osobę, ale też nie za ładną. Była przeciętna. Przypomniała
sobie Malfoya i to, jak patrzył na tą dziewczynę. W zasadzie
patrzył tak na większość. Na
ciebie tak nie patrzy,
usłyszała cichy głosik w swojej głowie. Nie była w jego typie.
Jemu podobały się wygadane, zabawne, ładne, seksowne, ale mimo
wszystko urocze dziewczyny. A ona? Cicha, nieśmiała, prawie
niewidzialna dziewczyna. Ubierała się tak aby nie zwracać na
siebie uwagi. Westchnęła i usiadła na łóżku. Chciałaby być
inna, ale sama sobie była winna. Za wszelką cenę chciała nie zwracać na siebie uwagi, ale gdyby tak się zmieniła? Na pewno byłoby jej łatwiej w życiu. Wstała i otworzyła
balkon, miała go jako jedna z nielicznych, wzięła głęboki oddech
napawając się ciepłym końcem dnia. Niebo ciemniało, ale na
placyku siedziało sporo osób. Zobaczyła tam między innym
Harry’ego, który zaprosił ją gestem ręki-pokręciła jednak
głową i weszła znów do pokoju. Usiadła na fotelu przed
kominkiem, dlaczego tam nie poszłaś Annabelle? Pytała samą
siebie, czy nie miło byłoby siedzieć tam z nimi i żartować? Nie
chcąc przesiedzieć całego dnia w pokoju wyszła obejrzeć szkołę.
Minęło sporo czasu, gdy zapamiętała wszystkie klasy, łazienkę i
salę obiadową, gdzie ciągnął się długi stół. Wracała do
dormitorium, gdy wpadła na Harry’ego.
-O
Bella-uśmiechnęła się, lubiła, gdy ktoś tak do niej mówił-
dlaczego nie przyszłaś?
Popatrzyła
na niego zakłopotana, tak naprawdę sama nie wiedziała.
-Chciałam
pozwiedzać szkołę…
-O
ja też, chodź pozwiedzamy razem.-Wybraniec uśmiechał się od ucha
do ucha co jeszcze bardziej onieśmielało Annabelle.
-W
zasadzie… w zasadzie to ja już wszystko zwiedziłam…
-To
super, chodź wszystko mi pokażesz.-Wziął ją za rękę i pobiegł
prosto na schody, jak by to on był przewodnikiem.
***
Był
późny wieczór, gdy razem z Harrym weszła do swojego dormitorium
śmiejąc się. Już dawno nie miała tak dobrego humoru. To dziwne
jak ten chłopak na nią działał, przy nim była wesoła, śmiała,
wygadana… zupełne przeciwieństwo siebie samej. Wskoczyła na
łóżko i położyła się na plecach.
-Jestem
taka śpiąca…
Sprężyny
zabrzęczały, Wybraniec położył się obok niej. Dziewczyna
odwróciła się w jego stronę i oparła głowę na dłoni.
-Chciałabym
być taka jak teraz, otwarta na innych ludzi.
Wybraniec
uśmiechnął się i usiadł po turecku.
-Taką
lubię cię najbardziej. Niektórzy się mnie pytają co ja z tobą
robię, przecież jesteś taka cicha i nudna. Kiedy im mówię, że
tak nie jest patrzą na mnie z politowaniem. Ale ja wiem, że kiedyś
się otworzysz i wtedy wszyscy będą mi zazdrościć.
-Zazdrościć,
czego?
Harry
zaśmiał się serdecznie.
-Tego,
że mam taką przyjaciółkę.
Annabelle
uśmiechnęła się i go przytuliła. Mieć przyjaciela, to takie
miłe. Zawsze uważała, że przyjaźń to niepotrzebne zobowiązanie.
Dużo się myliła. Po 22 pożegnała się z chłopakiem i wzięła
swoją piżamę; krótkie spodenki i białą, luźną koszulkę na
ramiączkach. Odkręciła kran z ciepłą wodą i z płynem do
kąpieli o zapachu moreli. Moczyła się tak już pół godziny
rozmyślając. Wyobraziła sobie siebie, siedzącą w sukience i w
rozpuszczonych włosach. Wokół niej siedziałaby grupka przyjaciół,
żartowałaby, rozmawiała… Jakiś chłopak by ją podrywał. O tak
i to najprzystojniejszy w szkole! Zastanawiała się kto mógłby nim być. Malfoy. Skrzywiła się i wyszła z wanny. Co one w nim
widzą? Cudowne
stalowoszare oczy, uroczy uśmiech niegrzecznego chłopca, nienaganne
maniery i świetne wyczucie gustu. Tak
i w dodatku jest irytującym arystokratą. I dupkiem. Uśmiechnęła
się pod nosem, przysięgła sobie, że Malfoy nigdy nie zabawi się
nią jak innymi.
~~~
Skończone, sprawdzone, ale w razie błędów-poinformujcie :)
Proszę także o wyrozumiałość, ponieważ dopiero co zaczynam pisać. Z czasem się rozkręci.
Następna notka prawdopodobnie jutro ;)
Pozdrawiam i życzę miłego dnia (czy nocy) :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz